2007/07/09

Klasyka umiera?...

Ostatnio uderzyło mnie w kontaktach z moimi znajomymi, jak wielką niepopularnością cieszy się obecnie muzyka klasyczna. Oczywiście, każdy ma prawo do własnego gustu, preferencji, blablabla, ale jest różnica pomiędzy "nie lubieniem" jakiegoś określonego gatunku, a odruchowym krzywieniu się na jakiekolwiek tylko napomknienie nim. Jasne, nie mówię, że wszyscy powinni nagle zachwycać się IX Symfonią Beethovena od pierwszej nuty do ostatniej, bo to byłaby kolejna skrajność. Jednak wielu (najczęściej tych mniej uważnych) słuchaczy ignoruje fakt, że bardzo dużo nowoczesnej muzyki wyrosło na pewnych powiązaniach z muzyką klasyczną. Taki Ritchie Blackmore otwarcie przyznawał, że z klasyki czerpał swoje największe inspiracje - i było fajnie, dopóki nie przekroczył granicy i nie założył Blackmore's Night, choć nawet teraz zdarzają się w dorobku tego zespołu bardzo dobre kawałki...

Nie chodzi mi nawet o to, żeby wszystkim się muzyka klasyczna podobała, ale ucieszyłbym się, gdyby przestano ją deprecjonować niejako "z zasady" - znam ludzi, którzy na samo słowo "klasyka" krzywią się i jęczą: "Jakiej ty badziewnej muzyki słuchasz!". Paranoja. Trudno mi zrozumieć, jak można zrównać dorobek kilkuset lat muzyki z takim hip-hopem albo disco polo (bo tylko tego rodzaju gatunki muzyczne spotykają się w pewnych kręgach z równą odrazą), gdy mimo wszystko trudniej jest napisać symfonię albo nauczyć się grać na skrzypcach, niż machnąć parę akordzików na keyboardzie i dorobić ckliwy tekst. Odrobina szacunku dla innego gatunku muzyki - o to mi chodzi. Ja też mogę ustosunkować się życzliwie do utworu rapowego, jeśli czuć w nim głębię i jakiekolwiek zacięcie artystyczne (choć ogólnie rapu nie trawię). Nie będę go puszczał w odtwarzaczu, ale nie będę krzywo patrzył na kogoś, kto tak robi.

A odnośnie inspiracji klasycznych, parę przykładów by się przydało, tak na zakończenie. Chyba najbardziej wyrazista jest interpretacja utworu klasycznego - Kanonu D-dur Johanna Pachelbela na gitarę elektryczną - utwór bardzo popularny wśród "internetowych" gitarzystów. Został on zaaranżowany przez niejakiego Jerry'ego Chang - gitarzystę z Tajwanu i uzyskał dosyć pokaźną sławę. Brzmi on tak:



Poza tym mamy bardziej "dzikie podejście" - tutaj Ritchie Blackmore i zespół Rainbow:



I na koniec dosyć już luźne nawiązanie - radzę zwrócić uwagę na wstępną partię gitarową w Anyi zespołu Deep Purple, która bardzo wyraźnie zdradza swoje klasyczne korzenie (aczkolwiek samo wykonanie utworu znalezione przeze mnie na YouTube.com nie jest najlepsze, starczy jednak jako przykład):

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Klasyka... jak to pięknie brzmi. Pewnie, że utwory skomponowane w latach bytności takich twórców jak Mozart, Bach czy Beethoven są piękne, ale w znakomitej większości mało wpadające w ucho. Żebym został dobrze zrozumiany - aby pokochać czy nawet tylko polubić więcej dzieł np. Mozarta, trzeba znać się trochę na muzyce, bo o to głównie tu chodzi... W dzisiejszych czasach jest masa znacznie łatwiejszych w odbiorze ni to utworów, ni to pojękiwań. Ync, ync i po sprawie. Dlatego zero zdziwienia, że ludzie tak reagują, bo wiem po sobie, że słuchając kawałów rockowych ludzie się krzywo na mnie patrzyli ;-)

Ale, ale... jak mam słuchać takiej ścieżki dźwiękowej do "Requiem for a dream", to jestem w niebie. Muzyka klasyczna, to z pewnością nie jest, ale też coś innego jak większość kawałków techno czy pop. Taka wielka odskocznia, coś ciekawszego, bardzo - dla mnie - ciekawego w odbiorze. Nic tylko słuchać!

leszek pisze...

A mnie to po prostu skręca, jak nazywali hip hopowców muzykami, czy (o zgrozo)artystami. Jak można zrównywać do tego samego poziomu ludzi, którzy komponowali utwory na całą orkiestrę i w dalszym ciągu po tych kilku wiekach nadal ich muzyki się słucha z ludźmi, którzy zrobią bita na kompie dodadzą jakiś tekst (słyszałem kawałek O.S.T.R., w którym tekst był o tym jak robi tego bita...) i są od razu wielkimi artystami... Rozumiem, jeśli by muzykami nazwać hip hopowych wykonawców jak The Roots, czy Beastie Boys, którzy na koncertach normalnie używają intrumentów, a nie tak jak u nas, że wyjdzie jeden co nawija, i jeden co zmienia winyla co piosenkę...

Anonimowy pisze...

No jako fan progresywnego rocka, czyli mieszanki muzyki klasycznej i rockowej takze musze stwierdzić że od czasu do czasu lubię posłuchać także czystej muzyki "poważnej" (Bach, Chopin, Dvorak, Prokofjew. Mussorgsky itd.) do której bardzo często sięgałem (niestety)właśnei dopiero wtedy gdy wcześniej zapozanłem się z jej przeróbkami na rockową "modłę". Oczywiście najbardziej sobie cenię adaptację Emerson i spółki jeśli o to chodzi np.
"Obrazki z wystawy" Mussorgskyego: www.youtube.comwatch?v=l3zUOvKl5ZA
"Dziadek do orzechów" Czajkowskiego: www.youtube.com/watch?v=rX0vOYwHj30
"Allegro Barbaro" Bartoka: www.youtube.com/watch?v=GwaIUfKFrYM
"The Scherzo(third mvt)of sixth(The Pathetique)Symphony" Czajkowskiego: www.youtube.com/watch?v=WuQoH72RbDI#
"America" Copelanda: www.youtube.com/watch?v=FpwiJI2xCJQ